dłonie
Jest w chrześcijańskich ćwiczeniach duchowych piękna medytacja o dłoniach. Po całym dniu ze skupieniem spójrz na swoje ręce. Pomyśl, kogo i czego dziś dotykały? Co nimi robiłeś? Co napisałeś? Czy swoimi dłońmi czyniłeś dobro, a może - nomen omen - przyłożyłeś rękę do zła? Ćwiczenie to prowadzi do zrozumienia wielu głębokich spraw. Uczy, że nasze ciało jest narzędziem łaski i praktycznym wyrazicielem tego, co się nosi w duszy i sercu. Sięga też do pięknego chrześcijańskiego obyczaju całowania dłoni, gestu ukazującego pokorną wdzięczność za otrzymane dobro.
Profesor Zdzisław Łapiński – lekarz przez lata opiekujący się Prymasem – wspominał, jak pewnego dnia kardynał Wyszyński leżał na tapczanie w swoim gabinecie i czekał gotowy do badania. Profesor usiadł obok i zaczęli rozmawiać. Nagle Prymas powiedział:
- Bracie, jak ja ci się odwdzięczę za to, co dla mnie robisz?
I pocałował lekarza w rękę.
(Kwiatki Stefana Wyszyńskiego, Zając Marek)
Doznamy cudów Opatrzności Bożej, która czynić je będzie dla naszych ubogich przez nasze ręce.
Św. Brat Albert
Post scriptum
Jako artysta w medytacji nad tym czego dokonałem dobrego i złego własnymi dłońmi Bogu i bliźniemu uświadamiam sobie wartość tego i odpowiedzialność za to, co nimi tworzyłem i niszczyłem.
Komentarze
Prześlij komentarz