Paweł pustelnik i wydra


Paweł pustelnik i wydra
ołówek automatyczny 0,5 mm, 2B; czarna kredka Conte; czarny tuszopis Faber-Castell; biały, fakturowany karton Fabriano formatu A4

[Opowiada Paweł, pustelnik żyjący na wyspie, którego spotkał św. Brendan]. Rano więc, zgodnie z poleceniem świętobliwego ojca, udałem się na rzeczony brzeg, znalazłem to, co mi zapowiedział. Wsiadłszy do łodzi, zacząłem płynąć przez trzy dni i trzy noce. Po upływie tego czasu puściłem łódź swobodnie, aby wiatr zaniósł ją tam, gdzie popadnie. Siódmego dnia ukazała mi się to oto skała, na którą natychmiast się wdrapałem, puściłem łódź i pchnąłem ją nogą, aby popłynęła tam, skąd przypłynęła. Zaraz też ujrzałem, jak wielkim prądem pruła fale morskie, aby wrócić w ojczyste strony.

Około dziewiątej wydra przyniosła mi obiad z morza, to znaczy jedną rybę w pysku i dla rozpalenia ognia wiązkę chrustu, trzymając ją między przednimi łapami i krocząc na dwóch tylnych. Kiedy położyła przede mną rybę i podpałkę, wróciła tam, skąd przybyła. Ja zaś wziąłem topór, uderzyłem w krzemień i zrobiłem ogień z podpałki, i przygotowałem sobie posiłek z tej ryby. I tak przez trzydzieści lat każdego trzeciego dnia ten sam sługa przynosił mi to samo pożywienie na trzy dni, mianowicie jedną rybę. Każdego dnia zjadałem jedną trzecią część ryby i dzięki Bogu nie odczuwałem także żadnego pragnienia.
(tł. I. Lewandowski, oprac. J. Strzelczyk, Żegluga św. Brendana opata 26)

Komentarze